Znów ten sam ból rozczarowania.
I ta świadomość, że wiedziałam jak to się może skończyć, a mimo to zgodziłam się na to.
Prawie się rozpłakałam wracając do domu.
"Mój optymizm umarł."
I telefon w środku nocy.
Z Włoch.
Najmilsze choć najmniejsze słowa.
Dziękuję.
Ale to jeszcze trochę potrwa zanim znów założę różowe okulary.
Przynajmniej mam taką nadzieję.
Przykro mi, że teraz przeżywasz taki trudny okres. Ale zobaczysz, że to minie. Pozdrawiam i pamiętam w modlitwie.
OdpowiedzUsuń