wtorek, 7 czerwca 2011

*131

Po raz kolejny potwierdziło się zdanie, że "spontany są najlepsze" :-D
To co wczoraj się działo było tak spontaniczne, tak zaskakujące, że nie można tego ubrać w słowa :-)
Wyszłam na spotkanie koła naukowego, które zgodnie z planem miało się zakończyć w CK Browar.
Ale z moimi Przyjaciółkami nigdy nic nie wiadomo :-)))
Pojawiły się w knajpie i porwały mnie do Carpe Diem II.
Niby niewinnie się zaczęło - piwko, rozmowy ze znajomymi, poznawanie nowych ludzi...
Aż nagle wskoczyłyśmy na parkiet :-)
Z bindi na czołach i ja w pasie do tańca brzucha i na bosaka :-D
Ludzie klaskali i obserwowali nas :-)
Kiedy stałam w kolejce po coś do picia poznałam Anglika, Amerykanina i Irańczyka :-P
A później zaczepiłam grupę Meksykanów :-D
Cudowni, pozytywni i szaleni ludzie! :-D
A i tak najlepsze było niespodziewane pojawienie się Caroliny i Sorai :-)
I wisienka na torcie: mój prywatny Iker Casillas również pojawił się w Carpe!
Coś niesamowitego :-)

Czasami się zastanawiam co ja takiego robię, że dostaję tyle pozytywnych chwil...
Tyle dobrych myśli.
Tyle zaskakujących momentów...?
:-)