poniedziałek, 26 stycznia 2009

*9

Czasem walka to to, czego nam w życiu potrzeba.

Prosiłam o siłę... Bóg dał mi przeciwności losu, aby zrobić mnie silną.
Prosiłam o mądrość... Bóg dał mi problemy do rozwiązania.
Prosiłam o dobrobyt... Bóg dał mi mózg i krzepę.
Prosiłam o odwagę… Bóg dał mi przeszkody do pokonania.
Prosiłam o miłość... Bóg dał mi ludzi w kłopocie, aby im pomóc.
Prosiłam o przychylność... Bóg dał mi okazje do wykazania się.

Dostałam nie to co chciałam... Ale dostałam wszystko czego było mi trzeba.



Jedno słowo nie wystarczy, aby zniszczyć mój optymizm i zburzyć szczęście.

niedziela, 25 stycznia 2009

*8

Bo ktoś mi podsunął temat na notkę.

Dlaczego ludzie udają kogoś kim nie są?

Znalazłam parę odpowiedzi.
Albo raczej usprawiedliwień.
Udają, bo:
- się boją,
- chcą się komuś przypodobać,
- są słabi,
- brak im odwagi.

Nie lubię takich sztucznych ludzi.
Są fałszywi, bo skoro nie umieją pokazać siebie to dlaczego mam im wierzyć?
Nie lubię tłumaczeń w stylu "trzeba udawać, bo mnie wyśmieją"!
Naprawdę ważniejsze jest zdanie innych, anonimowych ludzi, z którymi ma się kontakt przez parę godzin w tygodniu niż czucie się dobrze we własnej skórze?
Bez kłamstw, udawania, grania.

"Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;
Życie to nie tylko kolorowa maskarada (...)
Nawet kiedy źle ci jest, to nie jest źle.
Bo Ty grasz!"

Naprawdę warto podążać za tłumem?

piątek, 16 stycznia 2009

*7

Mój kuzyn miał rację.
Mój kuzyn wiedział co się wydarzy.
Mój kuzyn.

A ja mu zaprzeczyłam.
Wierzyłam w to co mówię.
I wyszło na odwrót.

Wiem, że "przeszłość" już go nie interesuje.
Jego "przeszłość" stała się moją "przeszłością".
Dziwne, jak łatwo było mi to skończyć. (...)

Mylog wrócił.


"Ktoś kogoś woła. Ktoś kogoś szuka. Głosem, który nie wydaje dźwięku. Słowami, które nie są słowami."

poniedziałek, 12 stycznia 2009

*6

Naiwność.

To ona powoduje, że robimy kroki, których normalnie nigdy byśmy nie postawili.

Naiwność i wiara w człowieka (czy to nie dziwne, że mówiąc "człowiek" myśli się zazwyczaj o mężczyźnie?).


Nigdy nie miałam szczęścia w miłości.
Co innego w kartach czy pomniejszych grach losowych i telefonicznych.

Pamiętam, że gdy byłam młodsza spędzałam każde wakacje u babci na wsi. Gdy było bardzo gorąco siadaliśmy z kuzynostwem w cieniu i graliśmy w karty. Zawsze przegrywałam. Ale tylko, dlatego że chciałam przegrać. Bo kary dla przegranego dla mnie były wyzwaniem i czymś przez co mogłam tylko zyskać. Monotonne jest takie wygrywanie. Wiem, że często dostaję to czego chcę. Bo wiem jak to dostać. Jestem optymistką i zarazem dzieckiem w czepku urodzonym.

Tylko, że o to co dla mnie jest najważniejsze muszę walczyć. Ja lubię walczyć...


"Can you keep up, babyboy
Make me lose my breath
Bring the noise
Make me lose my breath
Hit me hard
Make me lose my breath ..."