poniedziałek, 30 listopada 2009

*48

Elections.
What a funny word.
People want elections, but when don't go after their ideas they shout and said: "Sorry, but the rest don't come to it and they are looser" and "We lose, becouse the rest are so not understanding".
So, maybe the elections may not be needed?

I read some opinion about this elections and now I have so good mood.
Maybe I am evil?
Maybe I am not understanding?

But... maybe I am the one who really understand what's going on?:)

niedziela, 22 listopada 2009

*47

Czekam.
Tak właśnie ćwiczę swoją cierpliwość.
I odbudowuję wiarę w płeć przeciwną.
I ufam mocno, mocno.

Jakoś tak radośniej, lżej na duszy...:)

Dobrze, że jest S.
Że sobie o mnie wreszcie przypomniał:)
Uwielbiam tego nie-mężczyznę.
Boję się tylko o to jak mało czasu nam zostało...

poniedziałek, 16 listopada 2009

*46

Było lepiej niż się spodziewałam.
A spodziewałam się kolejnego koszmaru.
Kolejnej niepewności, zadręczania się, wyrzutów sumienia i...
... zazdrości.

Tak jak już mówiłam pannie E. - "trzeba wymyślić plan".
I teraz mogę powiedzieć, że mam plan:)

Perfidny.

piątek, 13 listopada 2009

*45

Dziś nie był za dobry dzień.
Szczerze - to był okropny.
I cieszę się, że już się kończy.

Wciąż sobie powtarzam jedno.
Że nic mnie to nie obchodzi.
Ale tak nie jest.
I wiem, że jedna osoba postawiła bardzo dobre pytanie.
Czy mi zależy?
Odpowiedziałam, że nie wiem.

Ale teraz już wiem.
Zależy mi i to bardzo.
W końcu chyba to coś znaczyło...
A przecież teraz już nie powinno.

Bo mimo wszystko jestem szczęśliwa.
Nauczyłam się cierpliwości, spokoju, opanowania.
Dla tej jednej osoby, na której mi bardzo zależy.
I wierzę w nią ślepo.
Ufam jej.
I mam ogromną nadzieję.
A to najważniejsze...

"Kiedy z serca płyną słowa, uderzają z wielką mocą."

poniedziałek, 9 listopada 2009

*44?

Żeby tak zacząć wszystko od początku.
Żeby znaleźć swój mały kącik, gdzie tylko najbliżsi sercu będą mogli wejść.
I słuchać ich głosów.
Jak melodii, która chodzi po głowie.
Tak cicho, lecz uporczywie.
Aż w końcu wiemy dlaczego.

Żeby tak tylko odpocząć.
I nic nie mówić...

... albo nie!
Mówić dwa razy więcej i dwa razy dłużej.
Żeby opowiedzieć swoją historię.
Taką prawdziwą.
Obdartą z tych wszystkich metafor, porównań.
I żeby nikt nie powiedział, że to banał.


Dirty Diana?

czwartek, 5 listopada 2009

*43

I thought my wings was brutally undercut.
But it was a temporary uncertainty.
And now... is better than yesterday:)



:)