niedziela, 27 grudnia 2009

*56

Od dłuższego czasu żyję karmiona niepewnością.
I pojona nadzieją.
Wszystko miesza się ze sobą...
Powstaje z tego rozdarcie pomiędzy tym czego chcę a tym co możesz mi dać.
Naprawdę nigdy nie przypuszczałam, że tak to wyjdzie.
Że gdzieś tam, daleko, spotkamy się i będziemy od czasu do czasu się mijali.

Wciąż powtarzam, jak denerwująca pozytywka melodię, słowo: wiara.



But I must fight!
I regret I can't live in medieval Barcelona.
So abnormal period in history this city.
But so normal for people livin there...

6 komentarzy:

  1. Zapewne nie będzie oryginalny, kiedy stwierdzę, że na tym zdjęciu wyglądasz bardzo ładnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy pisałem już o tym, że piszesz co najmniej(!) ciekawie? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zanim zacząłem pisać ten komentarz, przeczytałem trochę postów w tył, żeby mieć jako takie rozeznanie. I nie wiem czy trafie w Twój tok rozumowania, i co takiego usłyszałaś, że Cię tak zabolało, ale może warto to puścić w niepamięć ? Działaj Dziewczyno, działaj. Bezczynność jest najgorsza.

    OdpowiedzUsuń
  4. w gwoli wyjaśnienia, to chcesz żeby ta przyszłość była teraźniejszością, tak ?

    OdpowiedzUsuń
  5. wiara, potrafi być motorem działania, powtarzaj to słowo i idź na przód... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nice. I liked your white outfit :) And thanks a lot for all your comments :)

    OdpowiedzUsuń